piątek, 6 lutego 2015

ziiiimno nam...

6 luty 2015


 "Za co lubisz zimę, babciu?" - spytała mała,
wyglądając przez okno na zamarznięte jezioro.
"Zimę lubię tak jak swoją starość - za spokój,
za pogodzenie różnych kolorów życia
w jednym białym,
za to, że przybliża ona do siebie ludzi ...
Widzisz, lód połączył dwa brzegi jeziora
i można biec do siebie nie po wodzie,
lecz po lodzie pokrytym śniegiem
białym i łagodnym,
jak opłatek pomiędzy ludźmi
w wigilijny wieczór".



 "No, nie płacz tak!" - mówił do zapłakanej
dziewczyny ksiądz-staruszek.
"Przez łzy wszystko źle widać.
Zresztą, wszyscy nie dostrzegamy tego,
co Bóg widzi przed nami.
Idziemy po śniegu - nie widząc kwiatów,
które spod niego wyrosną.
animy się o lód - nie widząc
tych żywych strumieni, w które on się zmieni.
Idziemy wciąż pod górę - nie widząc
cudownej doliny, całej w słońcu i w kwiatach,
która nam się niespodziewanie ukaże".
"Ale kiedy to w końcu będzie?"
- chlipnęła ostatni raz dziewczyna.
"Gdybyśmy to wiedzieli, to pewnie
nie wędrowalibyśmy, nie kochali,
nie dorastali ... Żylibyśmy bez Nadziei".

 Przyjdzie czas,
kiedy zima zapyta nas,
co robiliśmy przez całe lato.


Trudno zdziwić się zimą,
gdy wszystko przykrywa
jednostajna biel,
jak cuda życia
pokrywa zwyczajność.
Ale od zdziwienia zaczyna się
zachwyt, wiara, miłość ...
Zdziwieniem żywi się nadzieja,
której tak nam potrzeba nie tylko zimą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz